Posplataj mi wietrze włosy,
w warkocze proszę posplataj.
Wepnij w nie chabry i maki
i nici babiego lata.
Wpleć w nie też słońca promienie
i posyp pyłem srebrzystym,
ja pobiegnę nad rzekę
przejrzeć się w nurcie jej czystym.
Porwij mnie wietrze do tańca,
gdy zagra nocy muzyka,
uchwyć mnie silnym ramieniem
i tylko proszę nie znikaj.
Szarp moje włosy i suknię
utkaną z mgieł o poranku,
zostań ze mną mój wietrze,
zostań tajemny kochanku.
Niech ludzka gawiedź zazdrości
widząc w mych oczach płomienie
i włosy w warkocz splecione,
w których się kryje wspomnienie.
Podmuchem ciepłym mnie unieś,
zaprowadź na koniec świata...
Wiatr ucichł, schował się w drzewach
i tęczę we włosy mi wplata.
M. K.