Jagielski Zbigniew - zabawki drewniane

Z wykształcenia jestem elektrykiem ale rzeźbiłem całe życie. To u nas tradycja rodzinna : dziadek cieśla, brat dziadka i syn dziadka rzeźbili. Byłem kierowcą tira przez 28 lat. Jeżdżąc po całej Europie, Azji, Afryce miałem dużo czasu oczekując na załadunek lub w weekendy kiedy byłem w trasie. Robiłem świątki.  W pewnym momencie zaczęły się problemy ze zdrowiem - myślałem że to przeziębienie - okazało się że to poważna choroba nerek. W 2015 r zrobiono mi przeszczep nerki. (podobno nerka pochodzi od kobiety). Stałem się bardziej stanowczy i cierpliwy. To ciekawe…. Przed przeszczepem byłem dializowany przez 3 lata ( 3 razy w tygodniu po 4 godziny ). 
Monika Gawrylak : Czy to pana załamało?
- w pierwszym momencie to był szok - wciąż byłem w ruchu i nagle mnie unieruchomiono - nie mogłem się przyzwyczaić do bezruchu, do pozostawania przez wiele godzin w jednym miejscu. Zacząłem robić zabawki z drewna.
Z czasem moja pasja stała się moim zawodem, umożliwia mi życie w sensie mentalnym i materialnym. 
MG: - kiedy pan był bardziej zadowolony ze swojego życia przed chorobą czy teraz?
- z decydowanie teraz. Żyję w zgodzie ze sobą. Podczas dializ poznałem także miłość swojego życia Bożenę. 
Po przeszczepie wybudowałem sobie drewniany dom na wsi w Grabówcu pod Pułtuskiem - 50 m od domu mojego dziadka ( przedtem mieszkałem w bloku ). To wioska rodzinna mojego ojca. Dziadek wiele mnie nauczył - stawiał stodoły, kopał studnie, robił sanie z drewna, naprawiał wozy i przy okazji gospodarzył - wykonał też pomnik z kamyków w Pułtusku.
Mam tam pracownię. 
-  jak wygląda Pana dzień?
zaczynam dzień od kawy. Siadam przy oknie, patrzę w nie, wyglądam zająca, który zwykle się tam pojawia, piję kawę i obmyślam plan na dany dzień. Po śniadaniu idę do pracowni. Znikam tam na wiele godzin. Nie mam sztywnego planu. Jestem szczęśliwy.